odc. 1
Czym jest wysoka wrażliwość i jak ją pielęgnować
Z tego odcinka dowiesz się:
- Co to jest wysoka wrażliwość?
- Czym charakteryzują się wysoko wrażliwe osoby?
- 3 wskazówki, jak pielęgnować wysoką wrażliwość na co dzień
Odcinek dostępny także na:
Czym jest wysoka wrażliwość i jak ją w sobie pielęgnować?
Transkrypcja odcinka
Cześć!
Cześć, z tej strony Paulina. Witajcie w kąciku wrażliwości. To czuły podcast stworzony z myślą o wysoko wrażliwych kobietach – jako miejsce, z którego będą mogły zaczerpnąć informacji o swoich emocjach i wszystkim, co się z nimi wiąże. Opowiadam tutaj o tym, jak żyć pełnią swojego wrażliwego życia i dlaczego świat potrzebuje osób wysoko wrażliwych. Więc usiądźcie wygodnie, weźcie ze sobą kubek ulubionej herbaty i rozgoście się w naszym kąciku wrażliwości.
Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o tym, czym tak naprawdę jest wysoka wrażliwość i jak można ją w sobie pielęgnować, by żyło się piękniej i pełniej. Bo ja wierzę w to, że bycie osobą wrażliwą nie jest czymś, co trzeba w sobie tłumić. Wrażliwość – również, a może szczególnie ta wysoka – jest naprawdę piękna i potrzebna, i czyni nas tym, kim powinnyśmy być. Czyni nas sobą, po prostu. Nie musimy więc niczego udawać ani się zmieniać by żyć szczęśliwie. Możemy natomiast wprowadzić do swojego życia kilka zasad i rytuałów, dzięki którym będzie żyło nam się z wrażliwością jeszcze lepiej.
Ale nie przedłużając… zacznijmy od początku: czym jest wysoka wrażliwość?
Wysoka wrażliwość to cecha temperamentu, zbadana i opisana przez amerykańską psycholożkę Elaine Aron. Osoby z tą cechą nazywane są osobami wysoko wrażliwymi. Osoby wysoko wrażliwe reagują na bodźce w sposób bardziej gwałtowny niż reszta społeczeństwa i często te bodźce też lepiej wychwytują. Są na nie po prostu bardziej wrażliwe, ponieważ mają niezwykle czuły i chłonny układ nerwowy. Dlatego na przykład, potrafią łatwiej wychwycić nietakt w czyimś zachowaniu lub nutkę złośliwości podczas rozmowy, a każda przejażdżka kolejką górską jest dla nich jeszcze bardziej ekstremalna.
Przez to też osoby z cechą wysokiej wrażliwości szybciej niż osoby mniej wrażliwe doświadczają przebodźcowania – na przykład w dużym tłumie ludzi albo gdy wiele osób mówi do nich jednocześnie. Unikają więc takich sytuacji, a gdy się już w nich znajdą, często po dość krótkim czasie mają potrzebę wycofania się do cichego i spokojnego kąta. Dlatego osoby wysoko wrażliwe często są mylone z introwertykami, ale tak naprawdę te pojęcia nie są z sobą tożsame, pomimo wielu cech wspólnych. Elaine Aron pisze w swoich książkach, że około 30% wszystkich osób wysoko wrażliwych to ekstrawertycy.
Osoby wysoko wrażliwe odznaczają się też większą empatią niż inni. Nie tylko potrafią lepiej wyczuwać stany innych osób, ale też wczuwać się w przeżywane przez innych emocje. Dlatego na przykład, jeśli partner osoby wysoko wrażliwej wróci do domu po trudnym dniu w pracy to nawet, gdy nie będzie mówił prawie nic, osoba wysoko wrażliwa zauważy i przyjmie część tych trudnych emocji. Będzie razem współodczuwała stres, złość czy niepokój.
Twierdzi się, osoby z cechą wysokiej wrażliwości stanowią od 15 do 20% całego społeczeństwa, więc to całkiem sporo, prawda? Przy czym wysoko wrażliwe mogą być zarówno kobiety, jak i mężczyźni, dorośli, jak i dzieci, a nawet cechę wysokiej wrażliwości zauważono u niektórych osobników innych gatunków.
Więc osoby wysoko wrażliwe są mniej więcej co piątą osobą, którą mija się na ulicy, ale świat, w którym żyjemy nadal nie zawsze rozumie tą naszą wrażliwość. Często uważa nas za wycofanych, gdy potrzebujemy odpocząć od bodźców, zalewa nas nowymi aferami z każdego kąta świata i nazywa przewrażliwionymi, gdy wychwycimy w czyimś zachowaniu coś, o czym nie mówi wprost.
Ale zamiast myśleć, że przez to wrażliwość jest czymś, czego musimy się pozbyć, posłuchajcie kilku moich wskazówek. Wskazówek na to jak można tą wrażliwość w sobie pielęgnować, by nie była źródłem nieporozumień, a zaczęła wzbogacać nasze życie.
Pierwsza wskazówka to:
Zadbajmy o to, czego potrzebujemy, by czuć się dobrze. Zapewnijmy sobie spokojnie i ciche miejsce, postarajmy się zarezerwować czas na czytanie książki, na jakieś przyjemne, rozciągające ćwiczenia albo na przykład na słuchanie tego podcastu. Słowem – coś, co sprawia, że czujemy się mniej spięte, a bardziej zaopiekowane. Tak, zaopiekujmy się sobą! Zaopiekujmy się swoim ciałem, umysłem i duszą. Jeśli tak działa na nas spacer – załóżmy kurtkę i wyjdźmy na spacer do spokojnego parku gdzieś niedaleko, jeśli kojące jest dla nas wieczorne picie herbaty – zaparzmy swoją ulubioną herbatę w swoim ulubionym kubku, zapalmy do tego świeczki i włączmy dźwięki szumu fal albo śpiewu ptaków. Przy czym – to nie muszą być 3 czy 4 godziny każdego dnia, bo wiadomo, że każdy ma swoje obowiązki – i te zawodowe i te prywatne – i poświęcanie tak dużej ilości czasu na dbanie o siebie (mimo że samo dbanie o siebie to bardzo wspierający nawyk) może jeszcze bardziej spotęgować poczucie stresu – bo nie robimy wtedy tego, do czego się zobowiązaliśmy. Więc tak naprawdę to może być godzina, pół godziny albo nawet 15 minut, czyli tyle, ile zajmuje zaparzenie herbaty i spokojne wypicie jej, bez myślenia, co dalej trzeba skreślić z naszej listy rzeczy do zrobienia…
Chodzi po prostu o taki mały rytuał, dzięki któremu będziemy mogły chwilę odpocząć od telefonów, maili, pracy i innych obowiązków, które przeważnie w biegu wykonujemy w ciągu dnia. I co najważniejsze w tym punkcie – pożegnajmy się raz a dobrze z poczuciem winy za te 15 minut dla siebie. Nawet jeśli byłaby to godzina albo nawet cały weekend spacerów, czytania książki, picia herbaty i tak w kółko… Zasługujemy na swoją własną troskę i czułość jak nikt inny. Tak jak w samolocie – najpierw zakłada się maskę tlenową sobie, by potem być w stanie pomóc też innym. Zadbajmy o siebie i swoje samopoczucie – wtedy będziemy w stanie dać więcej i w pracy i w życiu osobistym. Pamiętajmy też, że wyczerpanie nie jest wyznacznikiem naszej produktywności. I wcale nie musimy doprowadzać się do tego skrajnego stanu, by zasłużyć na czas dla siebie.
Druga moja wskazówka na pielęgnowanie swojej wrażliwości to:
Korzystajmy ze swojej intuicji i zaufajmy sobie. Zróbmy też miejsce na błędy i potknięcia. Ale nie bądźmy na siebie za niezłe – bo ja wierzę, że nie popełniamy błędów celowo. Więc nie musimy ich sobie potem do końca życia wypominać. Uważam, że każda decyzja, którą podejmujemy i każda czynność, jaką wykonujemy, są najlepsze w momencie, w którym je robimy. Mamy wtedy określoną wiedzę na dany temat i wybieramy najlepszą opcję z możliwych.
Musimy sobie zaufać – zawsze robimy to, co w naszej mocy. A to, że za kilka lat, miesięcy czy czasem nawet za kilka dni okaże się, że czegoś nie wiedziałyśmy, nie byłyśmy świadome i przez ta decyzja czy uczynek nie były jednak najbardziej korzystne – to już nie jest nasza wina. To nie jest niczyja wina. To jest po prostu lekcja. Następnym razem będziemy wiedziały i postąpimy inaczej. Ale nie da się żyć, nie będąc w swojej drużynie, więc bądźmy dla siebie troszkę bardziej wyrozumiałe i nie wytykajmy sobie tego, co nam się udało. Bo to nie sprawi, że w przyszłości będziemy popełniać mniej błędów – to sprawi, że przestaniemy sobie ufać, będziemy niepewne i wiecznie sobą niezadowolone. A tego przecież nie chcemy, prawda?
I ostatnia, trzecia wskazówka, którą – tak jak poprzednie – sama stosuję każdego dnia:
Otaczajmy się tym, co budzi w nas radość i wdzięczność, a unikajmy wszystkiego, co przynosi lęk i smutek. To dotyczy zarówno sytuacji, tematów, miejsc, wykonywanych czynności jak i ludzi, z którymi spędzamy czas. Ja na przykład – jak i wiele innych wysoko wrażliwych osób, z którymi rozmawiam – nie mam kablówki. Nie oglądam żadnych Wiadomości, Faktów czy innych programów informacyjnych. Nie czytam nałogowo portali z newsami. Nie obserwuję też moich znajomych, którzy codziennie udostępniają nawołujące do pomocy posty o psiakach ze schroniska i zbiórkach na chore dzieci. Nie otaczam się dramami na instagramie, nie wypowiadam się publicznie na tematy sporne. W ten sposób chronię swoją energię i nie wpuszczam do siebie negatywności i lęku.
Wiele osób może sobie teraz pomyśleć że to tchórzostwo (i pewnie wiele osób tak właśnie myśli),. Że to uciekanie przed prawdą i tym, co ważne. I że nie czytając o czymś wcale nie sprawiam, że tego problemu nie ma – jeśli na przykład chodzi o potrzebujące zwierzęta. Zgadzam się w zupełności. Ten problem nadal jest, ale… w jaki sposób czytanie o tym pomaga? W żaden. Właśnie o to chodzi, że samo czytanie o tym NIE pomaga. Dlatego ja regularnie staram się wozić do pobliskiego schroniska dla zwierząt karmy, przysmaki i koce, które realnie mogą pomóc tym pieskom i kotkom. Ale nie czytam o tym, bo to po prostu nic nie zmienia w ich sytuacji, a tylko sprawia, że ja czuję się fatalnie i przez następne pół dnia nie mogę myśleć o niczym innym. Jestem niezwykle wrażliwa na cierpienie zwierząt i każda taka informacja wpływa na mnie destrukcyjnie.
Więc w trosce o siebie podjęłam taką decyzję i tego się trzymam. Chronię siebie, nie krzywdząc przy tym innych. I tak naprawdę nie mamy obowiązku, by komukolwiek tłumaczyć się, dlaczego nie udostępniamy dalej tych wszystkich postów, które szukają nowego domu dla swoich podopiecznych. Nie musimy tłumaczyć, dlaczego najczęściej wybieraną przez nas stroną nie jest jednak portal informacyjny i dlaczego przy wigilijnym stole nie będziemy rozmawiać o tym, na kogo głosujemy w wyborach. Nie musimy się tłumaczyć, dlaczego nie chcemy spotkać się na kawę ze znajomą, która cały czas wszystkich obgaduje i wysysa z nas energię ciągłym narzekaniem. Wiem, że czasami ten krok jest trudny, ale my naprawdę nie musimy zmuszać do rzeczy, które zabierają nam energię i których nie chcemy robić. I nie musimy nikomu tego uzasadniać. To nasza decyzja i tak po prostu będzie. Każdy może w końcu żyć swoim własnym życiem na swoich własnych zasadach – więc my żyjmy życiem w zgodzie ze sobą. To najpiękniejsze i najpełniejsze życie, jakie można przeżyć.
To moje wskazówki, których przestrzegam na co dzień – i które pielęgnują moją wrażliwość. Bo o nią po prostu dobrze jest umiejętnie zadbać właśnie przez:
- pozwolenie sobie na chwilę spokoju, odsapnięcia, zebrania myśli, pobycia sama ze sobą,
- okazanie sobie zaufania, a później zrozumienia, gdy coś pójdzie nie tak ,
- i uwolnienie się od przytłaczających wiadomości, sytuacji i osób, które wysysają naszą energię.
Mam nadzieję, że te słowa pomogą Wam wprowadzić do Waszego życia przestrzeń dla wyrozumiałości i akceptacji swojej wrażliwości. Bo naprawdę warto jest ją w sobie pielęgnować i otaczać się treściami, które w tym pomagają.
I po to właśnie stworzyłam ten podcast.
Bo kącik wrażliwości może istnieć w Internecie – jako czuły podcast o emocjach, w naszych domach – jako przytulny kąt, gdzie zaszywamy się z dobrą książką, ale przede wszystkim kącik wrażliwości może istnieć w naszych głowach – jako miejsce pełne wyrozumiałości i dobra dla samych siebie. I do tego właśnie chciałam Was dzisiaj zachęcić – by w swojej własnej głowie zrobić przestrzeń dla zrozumienia i czułości – do siebie, swoich emocji i wszystkiego, co w nas. Bo życie jest zbyt krótkie, by nawet przez jeden dzień być niemiłą dla samej siebie.
Do usłyszenia w kolejnym odcinku podcastu, paa!