odc. 9
Jak zacząć działać i przestać się martwić, co pomyślą inni?
W tym odcinku podcastu:
Opowiadam o mojej drodze do odważnego wyrażania siebie
Mówię o wskazówkach, które pomogły mi przestać obawiać się tego, „co pomyślą inni?”
Dzielę się kilkoma refleksjami na temat budowania poczucia własnej wartości
Odcinek dostępny także na:
Co pomyślą i powiedzą inni?” to pytanie, które może pojawiać się w naszych głowach, gdy zamierzamy postawić kolejny duży krok w naszym życiu.
I o ile potrzeba akceptacji jest bardzo ważna – i naturalna – tak zbytnie zamartwianie się opinią innych może hamować przed spełnianiem marzeń. W dzisiejszym odcinku podcastu „Kącik wrażliwości” opowiadam o mojej drodze do odważnego wyrażania siebie i dzielę się sprawdzonymi wskazówkami na to, jak przestać martwić się, co pomyślą inni. Miłego słuchania!
Kartę własnej wartości o której wspominam w tym odcinku podcastu znajdziesz w mojej Bibliotece Darmowych Materiałów.
Transkrypcja odcinka
Cześć!
Mam na imię Paulina i witam Was w Kąciku wrażliwości. W dzisiejszym odcinku chcę poruszyć bardzo ważny dla mnie temat, czyli jak przestać nadmiernie obawiać się, tego, co inni sobie o nas pomyślą. Ten temat jest dla mnie ważny, bo to jest coś, co bardzo długo mi ciążyło i powstrzymywało mnie przed działaniem, przed spełnianiem marzeń, przed wyrażaniem własnego zdania i ogólnie – przed robieniem tego, co chcę i na co mam ochotę. Ciągle miałam z tyłu głowy pytanie “ale jak wypadnę w oczach innych? Co jeśli oni inaczej to zinterpretują? Co, jeśli mają na ten temat inny pogląd…?“ Dlatego dziś podzielę się z Wami moją historią i kilkoma wskazówkami, dzięki którym zaczęłam odważniej wyrażać siebie i pozwoliłam sobie na to, a tę obawę o to, co inni o tym pomyślą, z każdym dniem coraz bardziej zostawiłam za sobą. Więc zaczynajmy!
Pierwszym, co chciałabym, żebyśmy razem zrobiły, jest poszerzenie perspektywy.
Zazwyczaj, gdy zauważamy w sobie tendencje, które nam przeszkadzają – w tym przypadku tendencję do hamowania naszych działań z obawy przed opiniami innych, widzimy tylko dużo osób, które nie mają tego problemu i którym to przychodzi łatwo. Nie spoglądamy szerzej na to, że każda z tych osób, która teraz odważnie wyraża siebie, kiedyś zaczynała, stawiając pierwszy. I prawdopodobnie miała podobne obawy, tak jak my teraz. Tylko że ona jest już w tym momencie w innym miejscu, po wielu błędach, potknięciach i lekcjach – i zachowuje się zupełnie inaczej niż na początku swojej drogi.
Opowiem to troszkę na moim przykładzie.
Teraz, kiedy słuchacie tego odcinka mojego podcastu, mam już podcast, mam swojego bloga, codziennie jestem na Instagramie, zarządzam moją grupą na Facebooku, zaczęłam nawet projektować wspierające plakaty, które wysłałam do pierwszych osób, które złożyły na nie zamówienie… Więc można powiedzieć, że robię dużo i jest to bardzo publiczne, tak, że każdy ma dostęp do moich treści. I patrząc na mnie z tej perspektywy zupełnie nie widać drogi, jaką przeszłam ani jaka byłam w momencie, kiedy zaczynałam.
A było tak, że kiedy zaczynałam i postawiłam mój pierwszy krok, tworząc moje konto na Instagramie, tak bardzo obawiałam się reakcji moich znajomych i ich opinii, że dosłownie poświęciłam całe popołudnie na to, by odnaleźć ich wszystkich na Instagramie ich zablokować. Czułam się wtedy bezpiecznie, bo miałam wtedy pewność, że nigdy nie odkryją mojego profilu i nie będę sobie mogli niczego złego o nim pomyśleć.
Postanowiłam sobie, że gdy mój profil stanie troszkę bardziej popularny, otworzę się przed moimi znajomymi i nie będę się już ukrywać. Wyznaczyłam sobie taki moment na dzień, gdy mój profil będzie obserwowany przez tysiąc osób. Stwierdziłam, że to jest taki wyznacznik, że 1000 osób nie może się mylić i to musi oznaczać, że to, co robię jest wartościowe, bo przecież bezwartościowych treści nikt by nie obserwował.
No i doszłam do tego momentu i… stwierdziłam, że poczekam do 5 tysięcy. No bo 5 tysięcy osób, którym się to podoba to już na pewno musi znaczyć, że robię coś dobrego, ważnego, potrzebnego…
Oczywiście, skończyło się na tym, że dość szybko przyszedł ten moment i znalazłam kolejne wytłumaczenie, by nieco przełożyć tę chwilę, gdy miałam odblokować moich znajomych tak, by mogli mnie znaleźć. Ostatecznie nie pamiętam, kiedy to zrobiłam, ale na pewno nie był to żaden próg, który symbolizował wartość mojego profilu.
Była to raczej praca nad samą sobą i poczuciem własnej wartości, które teraz jest na tyle stabilne, że nie musi być uzależnione od tego, ile osób ceni mnie i moją twórczość.
Więc – jak widzicie – ja zdecydowanie nie jestem osobą, która od początku robiła swoje i nie obawiała się opinii i ocen innych. Do mnie przyszło to z czasem i z pracą.
I dlatego tworzę ten odcinek, bo wierzę, że można to w sobie wypracować. I myślę, że pierwszą wskazówkę możecie wyciągnąć właśnie z mojej historii – by budować swoje stabilne poczucie własnej wartości. Czyli nie tak jak ja na samym początku, kiedy mierzyłam wartość moich treści ilością osób, której się one podobają. Zrozumiałam, że moja treść i ja, moja praca, mają wartość zawsze, niezależnie od tego, czy ktoś napisze pozytywny komentarz, czy negatywny komentarz, czy ktoś kliknie obserwuj czy przestań obserwować. Uświadomiłam sobie, że każda osoba jest inna i to, że ktoś nie odnajduje w moich treściach wartości znaczy tylko tyle, że to nie jest po prostu dla niego, a nie że moje treści nie mają wartości.
Podczas tej całej drogi nauczyłam się też, że każdy ma prawo do własnej opinii, a ja mam prawo uwolnić się od wewnętrznego obowiązku zmiany tej opinii. Czyli – ktoś może myśleć źle o mnie, o moich treściach, a ja nie muszę mu nic udowadniać ani do niczego go nie przekonywać. Zrozumiałam też, że robiąc wszystko, by moi znajomi nie znaleźli mnie, zabierałam im decyzję, czy chcą mnie obserwować, czy nie i czy podoba im się to, co tworzę, czy to nie jest ich klimat.
Teraz oczywiście już wszyscy mogą mnie odszukać, napisać do mnie wiadomość, zostawić komentarz z opinią i już zupełnie nie mam w sobie tej obawy ani tego pytania “ale co oni pomyślą?” ani nawet wewnętrznej presji, by odnosić się do tej opinii albo próbować coś zmieniać czy się tłumaczyć. To wymagało mojej wewnętrznej przemiany i zmiany myślenia i odpuszczenia przekonania, że wszyscy muszą mnie lubić, a jak mnie nie lubią, to ja muszę się zmienić i dopasować. Zdecydowanie nie.
Nie wszyscy muszą nas lubić, a jak nas nie lubią, to znaczy, że po prostu są inni i polubią kogoś innego, a nas też polubi ktoś inny.
Więc to jest zdecydowanie coś, o czym warto pomyśleć i mam nadzieję, że zainspiruję Was do tego moją historią. A do tego mam jeszcze kilka takich wskazówek-lekcji, których nauczyłam się i zresztą wciąż uczę się podczas tej mojej drogi.
Pierwsza z nich jest taka, że każdy będzie miał o nas jakąś opinię. Niezależnie czy pójdziemy w prawo, czy w lewo. Czy coś zrobimy, czy nie. I niezależnie, czy będziemy się tym martwić, czy nie. I prawdopodobnie takich opinii lub przekonań o nas czy naszym życiu istnieje już mnóstwo. To są opinie naszych współpracowników, rodziny, dawnych znajomych z podstawówki, z którymi nie widziałyśmy się od lat albo osób, z którymi czekałyśmy dzisiaj na tramwaj na przystanku. Nie zachęcam teraz oczywiście do tego, by nagle uświadomić sobie ten fakt i martwić się o każdą z tych opinii. Chodzi mi tylko o to, by zwrócić Waszą uwagę na to, że nie możemy nic zrobić, by te opinie innych ludzi usunąć z ich głowy ani je zmienić. One po prostu tam są i są zależne od doświadczeń, które dzielimy z daną osobą. Te opinie nawet nie muszą być aktualne ani prawdziwe, ale warto pamiętać, że nie musimy narzucać sobie takiego wewnętrznego obowiązku, by próbować je sprostować. Inni ludzie zawsze będą sobie o nas coś myśleć, niezależnie od tego, czy będziemy się tym martwić czy nie. I nie mamy nad tym absolutnie żadnej kontroli.
Drugą moją wskazówką, a może bardziej taką inspiracją do refleksji, jest to, że inni ludzie, których oceny tak bardzo się obawiamy, prawdopodobnie sami zajęci są zastanawianiem się, jak oni sami wypadną w oczach innych. I to jest coś, co według mnie warto pamiętać – że to w naszej głowie jest przekonanie, że inni ciągle nas obserwują czy snują na nasz temat jakieś myśli. Być może wcale tego nie robią, tylko myślą o czymś zupełnie innym i są po prostu zajęci swoim życiem. A my przez te obawy o to, co oni sobie pomyślą, nie zrobimy czegoś, co chciałyśmy, a na koniec dnia okaże się, że osoby, których opinii się bałyśmy i tak by tego nie zobaczyły.
Myślę, że czymś, nad czym warto pracować jest też praktykowanie nie-oceniania innych. To jest też coś, na co ja zwracam dużo uwagi w moim rozwoju osobistym. Staram się zauważać i kontrolować wszystkie oceny i opinie, jakie kształtują się w mojej głowie – po prostu jako myśli, bo nie mam odruchu mówienia ich komuś na głos. Ale takie oceniające myśli są właśnie takim bardzo mocnym, naturalnym odruchem i ja staram się go wyciszać i neutralizować. Zawsze mam z tyłu głowy, że moja opinia zostałą wyrobiona na podstawie kawałka życia tej osoby i zupełnie nie wiem, co kryje reszta. I myślę, że jest to ważne, bo ucząc się akceptować innych i kontrolować swoją tendencję do oceniania, uczymy się odpuszczać te obawy o to, że inni będą nas oceniać. Więc to działa w dwie strony i mi osobiście bardzo pomaga na co dzień.
Czyli, podsumowując moje wskazówki:
- Po pierwsze, poszerzenie perspektywy.
- Dalej: budowanie stabilnego poczucia własnej wartości.
- Zrozumienie, że każdy ma prawo do własnej opinii, a my nie mamy obowiązku, by ją zmieniać czy cokolwiek udowadniać.
- Zaakceptowanie tego, że każdy będzie miał o nas jakieś zdanie, niezależnie od tego, czy będziemy się tym martwić, czy nie. I do tego, to zdanie może być zupełnie nie poparte prawdą.
- Zrozumienie, że gdy martwimy się o to, co inni sobie o nas pomyślą, to ci inni zazwyczaj są zajęci myśleniem o czymś innym, a nie o nas.
- I ostatnia wskazówka to, by praktykować nie wydawanie opinii o innych.
To są właśnei kroki, które pomogły i wciąż mi pomagają i mam nadzieję, że będą przydatne również dla Was.
Na końcu wspomnę też, że troszczenie się o to, co inni o nas myślą, jest w pewnym sensie czymś naturalnym. Czytałam badania zamieszczone w artykule opublikowanym przez Muzeum Historii Naturalnej w Waszyngtonie, według których akceptacja ze strony pozostałych członków plemienie była kiedyś dla człowieka kluczowym elementem przetrwania. Akceptacja to zresztą nadal jest jedna z głębokich potrzeb każdego człowieka, więc jeśli takie obawy przed opinią innych są sporadyczne i nie utrudniają codziennego funkcjonowania, nie są powodem do zmartwień. Warto jednak nad nimi popracować i troszkę bardziej się im przyjrzeć, jeśli często hamują nas przed spełnianiem marzeń czy osiąganiem naszych celów i kiedy te obawy zmieniają się w stany lękowe i przez nie nie mamy ochoty na przykład wychodzić z domu czy spotykać się z innymi ludźmi.
Mam nadzieję, że moja historia dała Wam troszkę perspektywy i zainspirowała do własnych refleksji. Być może wyciąnęłyście z niej jeszcze inną lekcję niż te, które ja przedstawiłam w odcinku.
A teraz już będę się z Wami powoli żegnać. Zaproszę Was jeszcze do opisu, tam znajdziecie link do mojej biblioteki darmowych materiałów. Przygotowałam tam fajne, wspierające ćwiczenie, które pomaga mi w budowaniu mojego stabilnego poczucia własnej wartości. Chodzi w nim głównie o zwiększenie świadomości na temat swoich własnych umiejętności, mocnych i słabych stron i swoich osiągnięć. Możecie to ćwiczenie za darmo pobrać, wydrukować i uzupełnić, tak by przypominało Wam o tym wszystkim i by wspierało Was na co dzień.
I pamiętajcie, by w tej drodze okazywać sobie wsparcie i cierpliwość. Bo kącik wrażliwości może istnieć w Internecie jako czuły podcast o emocjach, w naszych domach jako przytulny kąt, gdzie zaszywamy się z dobrą książką. Ale przede wszystkim kącik wrażliwości może istnieć w naszych głowach – jako miejsce pełne wyrozumiałości i dobra dla samych siebie. I do tego właśnie chciałam Was dzisiaj zachęcić – by w swojej własnej głowie zrobić przestrzeń dla zrozumienia i czułości – do siebie, swoich emocji i wszystkiego, co w nas. Bo życie jest przecież zbyt krótkie, by nawet przez jeden dzień być niemiłą dla samej siebie.