odc. 10

Jak budować relację ze sobą? 10 kroków

W tym odcinku podcastu:

  • Opowiadam o tym, czym jest relacja ze sobą i dlaczego jest taka ważna

  • Dzielę się 10 krokami do budowania pełnej wyrozumiałości i troski relacji ze sobą

  • Zapraszam na darmowe wyzwanie selfcare! 🙂

     

Posłuchaj tego odcinka na YouTube lub Spotify

Odcinek dostępny także na:

Często słyszy się, że relacja ze sobą jest najważniejszą relacją w życiu każdego człowieka. To właśnie ona rzutuje na wszystko inne - nie tylko na pozostałe relacje, ale także na nasze działania, wybory i myśli.

W dzisiejszym odcinku podcastu „Kącik wrażliwości” dzielę się 10 krokami do zbudowania pełnej wyrozumiałości i troski relacji ze sobą. Zapraszam też na wyzwanie, podczas którego będziemy zauważać samą siebie – i nauczymy się dbać o siebie w taki sposób, w jaki najbardziej potrzebujemy. Miłego słuchania!

Wyzwanie selfcare rusza już 25 listopada – wszystkie pliki jakie stworze w ramach tego wyzwania będą dostępne w Bibliotece Darmowych Materiałów.

Transkrypcja odcinka

Cześć!

mam na imię Paulina i na wstępie chcę bardzo podziękować każdej osobie, która mnie teraz słucha za to, że tutaj jest. I za każde wspierające słowo, komentarz i dobrą myśl wysyłaną w moją stronę. Dziękuję i ja również wysyłam teraz dobrą energię do Was. Pozdrawiam też ciepło Alicję, której wiadomość była inspiracją do dzisiejszego tematu. I witam Was w moim Kąciku Wrażliwości, w okrągłym 10. odcinku tego podcastu. Postanowiłam, że opowiem dziś o relacji, którą wiele osób nazywa najważniejszą w życiu, czyli o relacji ze samą sobą. A ponieważ jest to mój 10. odcinek, to i kroków do zbudowania takiej relacji też będzie 10. Zapraszam do słuchania!

 

Na relację ze samą sobą składa się to, jak traktujemy siebie (zarówno wtedy, kiedy jesteśmy w towarzystwie innych, jak i wtedy, kiedy jesteśmy tylko ze sobą i nikt nas nie widzi). Relacja ze samą sobą to też sposób, w jaki mówimy do siebie i o sobie, w jaki myślimy o sobie, sposób, w jaki rozwiązujemy nasze problemy, sposób, w jaki zachowujemy się, gdy osiągamy sukces albo gdy coś nam się nie uda. Relacja ze samą sobą to wszystkie te małe i duże rzeczy, które robimy dla siebie – albo te, których nie robimy. I o tych rzeczach, o tych składowych naszej relacji ze samą sobą – wiemy tak naprawdę tylko my, o tym, jak myślimy o sobie, co sobie mówimy, gdy powinie nam się noga… Na przykład, kiedy uśmiechamy się na zewnątrz, a w środku katujemy się najgorszymi słowami i obiecujemy sobie, że nigdy sobie tego nie wybaczymy. O tym wiemy tylko my. Ale relacja ze samą sobą to nie jest tylko to.

 

Relacja, jaką każda z nas ma ze samą sobą bardzo często jest też widoczna na zewnątrz, dla innych. Ta relacja jest widoczna na przykład w naszych wyborach – różnych, zarówno tych codziennych, ale też mniej codziennych, jak wybór partnera czy pracy. Relacja ze samą sobą widoczna jest też w sposobie mówienia o nas samych, w tym, jak traktujemy naszą pracę, nasz wysiłek, czy szanujemy swoje ciało, jest widoczna w tym, z jakimi ludźmi przebywamy, na jakie tematy rozmawiamy i na co przeznaczamy nasz czas. I to jest bardzo ważne – relacja ze sobą to nie tylko to, co jest w środku nas, to też te wszystkie wybory, które dokonujemy na zewnątrz. Na ich podstawie widać, jaką relację mamy ze sobą, czy siebie szanujemy, czy siebie akceptujemy, czy siebie doceniamy. Nasza relacja ze samą sobą rzutuje na wszystko, co robimy w życiu – zarówno w naszym świecie wewnętrznym w naszych myślach, jak i w świecie zewnętrznym, czyli w naszych działaniach.

 

Osoba, która ma stabilną, zdrową i pełną wyrozumiałości i miłości relację ze samą sobą będzie znała też swoją wartość, będzie wiedziała, że zasługuje na szczęście, na wspierającego partnera, na pracę, w której jest doceniania, a nie wyzyskiwana. Taka osoba będzie otaczała się ludźmi, którzy ją szanują – no bo ona szanuje samą siebie, więc w jej wyborach też będzie ten szacunek. Taka osoba będzie skupiała swoją uwagę na możliwościach swojego rozwoju bardziej niż na innych osobach. Nie będzie zazdrościć, nienawidzić, porównywać się z innymi, podglądać innych w mediach społecznościowych, nie będzie poświęcać swojego czasu na obgadywanie innych. Taka osoba będzie wiedziała, że błędy się zdarzają – i z pewnością nadal będzie je popełniać tak jak każdy człowiek – ale nie będzie samej siebie za to do końca życia nienawidzić. Osoba, która ma zbudowaną przyjacielską i życzliwą relację ze samą sobą, będzie dla siebie po prostu dobra, będzie sama dla siebie przyjaciółką – i będzie tą przyjacielską więzią ze samą sobą po prostu emanować w każdym swoim działaniu.

 

Wiele razy spotkałam się ze słowami, że relacja ze samą sobą to najważniejsza relacja, jaką każda osoba może mieć w swoim życiu. I że ta relacja jest fundamentem pod wszystkie inne relacje. I to jest coś, czego nigdy nie możemy zapomnieć. To jak traktujemy siebie często pokazuje innym osobom na jak dużo mogą sobie w stosunku do nas pozwolić. I oczywiście nie chodzi mi o to, że mamy obwiniać siebie za to, że inni traktują nas źle – a to kiedyś usłyszałam. To jest właśnie bycie swoim wrogiem i krytykiem, gdy widzimy winę w samej sobie, kiedy to inni nas ranią. Chodzi mi o to, że gdy my mówimy, że jesteśmy beznadziejne albo gdy swoimi myślami kreujemy obraz siebie i tym emanujemy, dla innych osób może być to łatwiejsze i naturalniejsze, by też powiedzieć nam, że jesteśmy beznadziejne. Kiedy godzimy się na złe traktowanie w pracy, gdy na przykład kierownik podnosi na nas głos albo dzwoni do nas w niedzielę wieczorem – i kiedy my w takiej pracy zostajemy i nic się nie odzywamy – prawdopodobnie myślimy o sobie i swojej wartości nisko, myślimy, że nie znajdziemy innej pracy, więc zostajemy w tej, w której nie jesteśmy szanowane jako pracownik ani jako człowiek. I to pokazuje innym osobom, że my się na takie coś godzimy, więc można nas w ten sposób traktować, bo to znaczy, że my nie mamy granic ani szacunku do samej siebie, więc można sobie trochę poużywać, bo i tak nie staniemy w swojej obronie.

 

Podobnie jest w związkach lub w relacjach przyjacielskich. Gdy mamy taką relację ze sobą, że trudno nam jest wytrzymać ze samą sobą i tak naprawdę nie potrafimy spędzać czasu bez nikogo – wtedy szukamy kogoś, by tę pustkę nam zapełnił. Duża szansa jest na to, że po pierwsze – swoimi wątpliwościami i lękami przyciągniemy taką osobę, która nie będzie dla nas dobra, a po drugie – jeśli już na taką trafimy, nie będziemy chciały zakończyć tej relacji, bo tak bardzo nie będziemy chciały zostać same ze sobą. Czyli tak bardzo będziemy siebie nienawidzić, że będziemy się godzić na złe traktowanie, byle tylko nie zostać sam na sam ze sobą.

 

Dużo osób mówi też, że nie będziemy w stanie stworzyć szczęśliwej relacji z kimś innym, jeśli nie mamy zbudowanej dobrej relacji ze samą sobą – ale to jest coś, z czym akurat nie do końca się zgadzam. Oczywiście, tak jak wcześniej mówiłam, gdy w pewnym sensie emanujemy niezadowoleniem z siebie, możemy trafić na osobę, która też odważy się zachowywać w ten sposób w stosunku do nas -lekceważąco, z brakiem szacunku- i my wtedy nic z tym nie zrobimy albo będziemy uważać, że na to widocznie zasługujemy. Będziemy w tak zwanej toksycznej relacji. Ale czasami zdarza się tak, że to ta druga osoba jest tą, która jako pierwsza pokazuje, że można nas kochać i że zasługujemy na miłość. I od niej uczymy się kochać siebie. I życzę nam wszystkich właśnie takich pełnych miłości i wyrozumiałości osób na Waszej drodze. Takich, które pokażą nam, że jesteśmy warte tego, co najlepsze.

 

Ale zarówno wtedy, kiedy los nas nie oszczędził i trafiłyśmy na kogoś, kto żerował na braku tej naszej relacji ze samą sobą, jak i wtedy, gdy już trafimy na wyjątkowego człowieka, który pokaże nam, że jesteśmy warte swojej własnej miłości, to w obu tych sytuacjach niezbędne jest wzięcie spraw we własne ręce i zbudowanie relacji ze samą sobą. Bo ona – jak widzicie – bardzo przydaje się w życiu. Podzielę się 10 krokami, które można podjąć, by taką relację zacząć budować lub ją poprawiać, jeśli już mamy fundamenty. Można te kroki wykonywać jednocześnie, od początku kroczek po kroczku albo zacząć od tego, który najbardziej do nas przemówił.

 

Krok #1: nie mów o sobie źle. Często słyszę, że ma to być “mów o sobie dobrze”, ale myślę, że dla osób, które zaczynają dopiero rozlewać fundamenty pod relację ze samą sobą, nie mówić o sobie źle jest dużym krokiem w dobrą stronę. Chodzi tutaj o to, by zatrzymać nawyk – bo to  jest pewnego rodzaju nawyk – mówienia o sobie źle. “Ale mam dzisiaj okropne włosy”, “tragedia, jak mi dzisiaj poszła ta prezentacja”, “nie zdałam egzaminu, jestem beznadziejna” – znacie to? Tak często o sobie mówimy. Następnym razem, kiedy takie słowa przyjdą nam na język, zauważmy je i powstrzymajmy się od wypowiedzenia ich. Większość z nich to oceny – “okropne włosy, tragiczna prezentacja, jestem beznadziejna”. Nawet nie mamy pewności, że osoba, której to mówimy zauważyła nasze włosy albo to, że przejęzyczyłyśmy się podczas prezentacji. A jesli już musimy powiedzieć o jakimś naszym potknięciu, na przykład nie zdałam egzaminu, powiedzmy po prostu nie zdałam egzaminu, a to “jestem beznadziejna” zostawmy niewypowiedziane. Po pewnym czasie praktykowania tego, zwróćmy uwagę na nasze myśli. I to jest właśnie drugi krok.

 

Krok #2: bądźmy świadome, kiedy w naszych myślach pojawiają się oceny. Często idą one zlepione z faktami, ale z nich nie wynikają. Tak jak gdy myjemy ręce i zauważamy, że skończyło się mydło, to myślimy “oj, skończyło się mydło” i zaraz za tym pojawia się ocena “zawsze o czymś zapomnę jak jestem w sklepie, jestem do niczego”. Więc zauważajmy oceny, a gdy już taką złapiemy, odklejmy ją od faktu i postarajmy się przypomnieć sobie, że ten nasz wniosek, ta ocena, którą wysunęłyśmy na podstawie faktu, ona nie jest z nim spójna. To, że zapomniałyśmy kupić mydła nie oznacza, że jesteśmy do niczego. To znaczy, że zapomniałyśmy kupić mydła. Może miałyśmy trudny tydzień i wiele na głowie? Wrzućmy do swoich myśli odrobinę wyrozumiałości.

 

Krok #3: dbaj o wspierające otoczenie. Zastanówmy się, czy to, czym się otaczamy i kim się otaczamy – czy jest tam szacunek do nas samych? Czy nasza praca jest miejscem, w którym jesteśmy szanowane jako człowiek i pracownik? Czy nasz partner lub partnerka zauważa nasze potrzeby, czy je szanuje, czy zwraca się do nas z szacunkiem, z miłością – a może często krzyczy lub stosuje manipulację? Czy nasi przyjaciele szanują nas, czy nas wspierają w trudnych chwilach? A może się z nas śmieją, wyśmiewają, może relacje w naszym życiu zbudowane są na uszczypliwych, niby śmiesznych uwagach, na które sobie pozwalałyśmy, bo same mówiłyśmy o sobie w ten sposób? Zastanówmy się, czy to naprawdę nam odpowiada? Może chcemy to zmienić, powiedzieć, że nam to już nie pasuje. Otoczenie to też treści, informacje. Na co poświęcamy naszą uwagę? Na nas i na naszych bliskich czy na innych ludzi na Facebooku, Instagramie? Na swoje potrzeby i marzenia czy na plotki o gwiazdach i celebrytach? Na co przeznaczamy nasz czas i energię? Na nasze pasje, rozwijające rozmowy, książki czy na czytanie kłótni obcych ludzi w Internecie albo wdawanie się w takie dyskusje? Pomyślmy nad tym i zastanówmy się, czy to jest dla okej. Jeśli nie – wprowadźmy zmianę.

 

Krok #4: rozmawiaj ze samą sobą – tak jak się mówi do przyjaciółki. I można mówić w drugiej osobie liczby pojedynczej, czyli ty – tak “jesteś silna, zrobiłaś, co w twojej mocy” – ale moja wskazówka jest taka, by używać pierwszej osoby liczby mnogiej: My. Można położyć sobie rękę na sercu, spojrzeć w lustro i powiedzieć tak: “Byłyśmy silne, byłyśmy dzielne i zrobiłyśmy co w naszej mocy, by było dobrze. Niestety, nie udało nam się, ale nie będziemy się na siebie wściekać, prawda? Zróbmy sobie teraz herbatę i przemyślmy, co następnym razem możemy zrobić inaczej, żeby było lepiej.” Wiem, że część z Was może sobie pomyśleć, że to dziwaczne tak mówić o sobie jakby było nas więcej, takie rozdzielenie siebie na dwie osoby może sprawdzić się, gdy mówienie do siebie na “ty” nie pomoże. Bo kiedy mówimy do samej siebie, to czasami nam się zdaje, że tego nikt nie słyszy. I łatwo jest krzyczeć, wyzywać, obrażać. A to wszystko jednak ktoś słyszy. My słyszymy, ja, ty. Ty to słyszysz. I kiedy pomyślimy właśnie w ten sposób, że mieszka w nas inna osoba, być może łatwiej będzie nam mówić do niej dobrze, okazać jej wyrozumiałość i zbudować taki team, taki zespół. I działać razem. Spróbujcie pomyśleć o sobie jak o swojej przyjaciółce, jak o innej osobie. I teraz jesteś ty, która mówi, ocenia, krzyczy oskarża – i ta druga osoba, która jest w Tobie i uważnie słucha każdego słowa. Czy innej osobie powiemy coś takiego, co chcemy powiedzieć samej sobie?

 

Krok #5: poznaj siebie. Zanim zaczynamy kogoś lubić, najpierw musimy go poznać. I wtedy wiemy, za co go lubimy. Więc poszukajmy odpowiedzi na takie pytania: jakie są nasze marzenia? jakie są nasze cele? czy zmierzamy w ich kierunku? co lubimy robić? czego nie lubimy robić i nigdy nie chcemy? jakie są nasze wartości? co jest dla nas w życiu ważne? z czego jesteśmy dumne? w czym jesteśmy dobre? a co nam kiepsko wychodzi? czy chcemy nad tym popracować czy tak jakoś niezbyt? Wypiszmy to. Szczególnie nasze wartości, mocne strony i osiągnięcia. I miejmy to ze sobą na kartce, przypominajmy sobie to, spoglądajmy na to. Niech to będzie nas podlewać w chwilach kryzysu.

 

Krok #6: celebruj swoje sukcesy, a błędy – wybaczaj. Często jest na odwrót i sukcesy szybko zapominamy albo je lekceważymy, mówiąc, że to było szczęście, los się do nas uśmiechnąć, a błędy mielimy w kółko i tylko siebie katujemy. Zróbmy tak, by pamiętać swoje osiągnięcia – te małe, codziennie i te duże, na które poświęcamy lata życia. A z błędów wyciągajmy lekcje, uczmy się i je sobie wybaczajmy. Dajmy sobie wolność. Weźmy odpowiedzialność nie tylko za błędy, ale i za sukcesy – bo nie jest to łut szczęścia ani przypadek. To jest nasza praca i nasze umiejętności. Doceniajmy się, uczmy się siebie doceniać.

 

Krok #7: bądźmy w kontakcie ze swoimi potrzebami i pragnieniami. Pytajmy siebie: “jak się czujemy”, “czego potrzebujemy” – i na tyle, ile potrafimy, spróbujmy sobie to dać chociaż w jakiejś małej części. Bądźmy w kontakcie ze sobą, zauważajmy siebie. Nie zostawiajmy siebie na koniec, dbając tylko o to, czego potrzebują inni. Szczególnie jeśli zawsze dbałyśmy tylko i innych i oni są teraz przyzwyczajeni, że my… żadnych potrzeb nie mamy. Wrzućmy siebie na listę swoich priorytetów. Jeśli my nie zaczniemy, to być może nikt inny o tym nie pomyśli.

 

Krok #8: nie naginajmy samych siebie ani swoich wartości. Nauczmy się mówić “nie”. O wyznaczaniu granic mówiłam już dużo, więc powiem tylko tyle, że na samym początku, gdy się tego uczymy, każdy mały krok jest na wagę złota. Bo to jest takie koło, do którego trudno jest wskoczyć. Zobaczcie – żeby wyznaczać granice, trzeba już siebie w jakimś stopniu lubić, szanować. Trzeba wiedzieć, że nie na wszystko mogą sobie inni pozwolić w naszym kierunku – i że to jest okej, jeśli zechcą odejść od nas. Ta świadomość jest nam potrzebna, by odważyć się odmówić. Bo gdy my tak bardzo siebie nie kochamy, że wolimy się nagiąć, ugiąć, zdradzić siebie i swoje zasady, byleby tylko inna osoba od nas nie odeszła, to my tych granic nie będziemy stawiać. My nie będziemy asertywne, jeśli osoba, która działa wbrew nam jest dla nas ważniejsza niż my same. Więc pamiętajmy, że na początku każde “nie”  i każde “to mi nie odpowiada” jest krokiem milowym. Potem po prostu tylko się tego trzymajmy i nie dajmy się manipulacjom.

 

Krok #9: nauczmy się spędzać czas ze samą sobą. Tak jak w tej historii, którą opowiadałam na samym początku – kiedy będziemy umiały czerpać przyjemność i spokój z tego czasu ze samą sobą, nie będziemy kurczowo trzymać się ludzi, którzy źle nas traktują. Będziemy potrafiły puścić, bo będziemy potrafiły szczerze przyznać przed samą sobą, że lepiej będzie nam bez tej osoby – i że fajnie jest być samej. Dlatego praktykujmy odłączanie się od innych osób, telefonu, telewizji, książki, serialu i przyłączmy się do siebie. Zapalmy świeczki, zaparzmy sobie herbatę, pobądźmy ze swoimi myślami. Jak się z tym czujemy? Potrzebujemy uciec do kogoś lub uciec w jakąś czynność? Przyzwyczajmy się do tego, że jesteśmy tylko my – dzięki temu nie będziemy się tego bały, gdy staniemy przed wyborem: być sama ze sobą albo być z kimś, kto kompletnie nas nie szanuje. Nauczmy się być ze sobą po to, żeby w takiej sytuacji wybrać siebie.

 

Krok #10: dotrzymujmy sobie obietnic. Z pozoru – błahe. I to szczególnie jak na ostatni punkt, na który czekałyście cały odcinek. Ale w budowaniu relacji ze samą sobą, dotrzymywanie sobie obietnic naprawdę jest kluczowe, bo buduje zaufanie. Więc gdy będziemy przygotowywać listę zadań do zrobienia, ułóżmy ją realistycznie. Bo to jest swojego rodzaju obietnica – obietnica, że wypełnimy te zadania. Nie chcemy na koniec dnia zobaczyć, że połowa rzeczy jest nieskreślona, bo wtedy pojawi się niezadowolenie i rozczarowanie. Kiedy obiecujemy sobie iść na siłownię, zróbmy, co w naszej mocy, by tam iść. Następnym razem możemy być ostrożniejsze w składaniu sobie obietnic, ale musimy się nauczyć, że nie rzucamy słów na wiatr i że możemy na sobie polegać tak jak na najlepszej przyjaciółce.

 

I oto właśnie wymieniłam 10 kroków do budowania dobrej, zdrowej i stabilnej relacji ze samą sobą. Mam nadzieję, że wyciągnęłyście z nich coś dla siebie. Zapraszam Was też na darmowe wyzwanie selfcare, w którym będę rozwijać wiele z tych kroków – i pojawią się też inne. Wyzwanie jest całkowicie darmowe, trwa 5 dni – zaczynamy pod koniec listopada – i będziemy się razem uczyć dbać o siebie tak, by było to w zgodzie z tym, czego naprawdę potrzebujemy. Każdego dnia wyzwania będę wysyłać Wam ćwiczenia do druku, więc zapiszcie się na listę, jeśli jeszcze nie miałyście okazji. Link zostawiam w opisie tego odcinka.

 

A gdy już wdrożycie te 10 kroków i lekcje z wyzwania, zapewniam Was, że będziecie intuicyjnie wiedzieć, jakie są następne. Będziecie wiedzieć, co zrobić dalej i jak być dobrą dla siebie.

 

Tylko pamiętajcie, by podczas tej drogi być dla siebie wyrozumiałą. To jest bardzo ważne, bo w końcu to jest też cel, prawda? By w relacji ze samą sobą być dobrą i wyrozumiałą przy potknięciach, by być swoją przyjaciółką. I słuchajcie, ta droga to jest moment, w którym wyrozumiałość jest najbardziej potrzebna. Bo cel to cel, ale to drogą będziemy iść przez większość czasu. Więc pamiętajcie, że Kącik Wrażliwości może istnieć w Internecie jako czuły podcast o emocjach, w naszych domach jako przytulny kąt, gdzie zaszywamy się z dobrą książką. Ale przede wszystkim kącik wrażliwości może istnieć w naszych głowach – jako miejsce pełne wyrozumiałości i dobra dla samych siebie. I do tego właśnie chciałam Was dzisiaj zachęcić – by w swojej własnej głowie zrobić przestrzeń dla zrozumienia i czułości – do siebie, swoich emocji i wszystkiego, co w nas. Bo życie jest przecież zbyt krótkie, by nawet przez jeden dzień być niemiłą dla samej siebie. 

 

 

Dziękuję, że tu jesteście i do usłyszenia w kolejnym odcinku podcastu, paa!

Sprawdź inne odcinki podcastu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *